5 książek na weekend
Stolica ze złota i snu
W Warszawie trwa Big Book Festival, na którym w sobotę o 18.00 będzie można spotkać się z Raną Dasguptą, autorem książki Delhi. Stolica ze złota i snu. Jeżeli jeszcze możecie, wybierzcie się tam koniecznie; jeżeli nie – koniecznie sięgnijcie w weekend po tę pozycję.
Książka to naprawdę niezwykła: ponad 500 genialnie napisanych, przetłumaczonych i zredagowanych przez Wydawnictwo Czarne stron. Dasgupta nie nudzi – podaje konkretne fakty, które przedstawia na sugestywnym tle przemian historycznych i społecznych, rozmawia z arcyciekawymi ludźmi i (co jest głównym atutem tej książki) dokonuje niezwykle mądrych, logicznie skonstruowanych analiz. Jeżeli pozwala sobie na osobiste przemyślenia – to zawsze pcha go do tego impuls, zdarzenie, sytuacja. Mimo że pisze często o sprawach tragicznych, nie pozwala sobie na tragiczny ton wypowiedzi – wie, że w tym przypadku mniej znaczy więcej.
Rozdziały autor konstruuje w sposób przemyślany, każdy z nich to wręcz arcydziełko (wyraźnie czuć w tej prozie, że Dasgupta pisał beletrystykę). Potrafi budować napięcie rodem z literatury pięknej wysokich lotów - już po pierwszym zdaniu każdego rozdziału czytelnik wie, że nie odłoży książki, dopóki nie dobrnie do jego końca; że musi dowiedzieć się, po co ta przypowiastka, i co chce powiedzieć autor tym tajemniczym nawiązaniem.
Z pewnością jeżeli Delhi przeczytacie, będziecie chcieli bliżej poznać Dasguptę, dlatego warto włączyć sobie w sobotę Big Book Radio.
Neapolitańska saga
Elena Ferrante to pseudonim włoskiej pisarki, która robi w Europie furrorę. Nazywana jest najważniejszą pisarką swojego pokolenia. Polscy czytelnicy i czytelniczki mogą ją poznać dzięki wydawnictwu Sonia Draga.
Cykl tworzą cztery książki: Genialna przyjaciółka, Historia nowego nazwiska, Historia ucieczki oraz Historia zaginionej dziewczynki. Główne bohaterki to Elena – narratorka – i Lila – jej przyjaciółka z dzieciństwa, z którą dzieli rozmaite perypetie. Najpierw dziecięca, a potem kobieca przyjaźń je łącząca, przeżywa swoje wzloty i upadki, ale nie to jest w tych powieściach najważniejsze.
Z losów bohaterek wybrzmiewają bowiem bardziej uniwersalne problemy: przemoc werbalna i fizyczna panosząca się po ulicach Neapolu, przemoc domowa wobec kobiet, niemoc wynikająca z biedoty, kwestia płatnej edukacji i nierówności społecznej, korupcja czy kontrola mafijnych klanów.
Nie da się nie zauważyć, jak słabo przetłumaczona jest polska wersja sagi. Ale mimo to powieści te wciągają w swój wir już po pierwszych kilku stronach. Krótkie rozdziały wzmagają pęd czytania. Jeżeli sięgnięcie po Ferrante – weekend minie Wam stanowczo za szybko.
Uwaga: grozi dygotem
Jeżeli macie jeszcze jakieś zaległości z 2015 roku, zacznijcie od Dygotu Jakuba Małeckiego (wydawnictwo Sine Qua Non).
Pamiętacie Sto lat samotności i Noce i dnie? Nałóżcie je na siebie, wytnijcie 80 procent, a otrzymacie Dygot. Powieść ta sięga do tradycji realizmu magicznego i realizmu znanego z wielkich powieści rodem z XIX wieku. A to wszystko na zaledwie 320 stronach.
Fabuła sięga aż trzech pokoleń. Losy dwóch rodzin się ze sobą splatają i tworzą niepokojącą opowieść wplatającą się w zmienne koleje historii. Przez życie bohaterów jak wał przechodzi II wojna światowa i jej zakończenie, komunizm i kapitalizm. Odrzucenie i brak akceptacji dla odmienności, prowincjonalna mentalność, niezrozumienie, nędza, ból w każdej możliwej odsłonie, brak perspektyw – to tylko niektóre kwestie, których tu pełno.
Ostatnia strona grozi dygotem.
Historia pewnych morderstw
Łukasza Orbitowskiego ostatnio pełno wszędzie – odkąd nagrodzono go Paszportem „Polityki” pisze w tymże tygodniku, ma swój program w TVP Kultura, a teraz otrzymał jeszcze nominację do Nagrody Nike i Nagrody Literackiej Gdynia. A to wszystko dzięki Innej duszy (wydawnictwo Od deski do deski).
Bydgoszcz, lata 90. Kilka rodzin – z pozoru zwyczajne ofiary kapitalizmu, który wtargnął w ich portfele. Niektórzy poradzili sobie trochę lepiej i chcą dorównać temu, co oglądają w telewizji. Inni zupełnie nie potrafią się odnaleźć. Wszyscy natomiast przed sobą grają i starają się zachować pozory – choć z różnym skutkiem.
Niektórzy nie wytrzymują napięcia i spotykającej ich niesprawiedliwości, która musi znaleźć jakieś ujście. W tych „niektórych” właśnie rodzą się inne dusze.
Dla czytelników o mocnych nerwach.
Myślę o niej z nieustannym zachwytem
Być może masz jednak ochotę, żeby się trochę pośmiać i powzruszać jednocześnie? W takim razie biegnij do księgarni lub biblioteki po Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej Michała Rusinka (wydawnictwo Znak).
Jak wiadomo, Szymborska to człowiek-anegdota. Wielbicielka Andrzeja Gołoty i loteryjek, namiętna palaczka (ulubiony gadżet: ptaszek-papierośnica, który podaje dzióbkiem papierosy). Uważała, że książki na półkach powinny być poukładane luźno, żeby mogły oddychać. Jej znajomi dostawali kartki okolicznościowe samodzielnie przez nią wykonane i wypisane.
Czesław Miłosz ją onieśmielał, a o Nagrodzie Nobla mawiała, że to jej tragedia sztokholmska. Dla tak skromnej i stroniącej od atencji osoby był to rzeczywiście co najmniej dramat. I tę drugą, melancholijną stronę Szymborskiej pokazał czytelnikom Rusinek z godnym podziwu taktem.
Satysfakcja gwarantowana.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj