| Źródło: Głos Wielkopolski
Nowe ZOO jak twierdza?
Można śmiało uznać, że ogród zoologiczny stał się jednym z kluczowych dostarczycieli newsów w ostatnim czasie. Sporo się wokół niego dzieje i nie zawsze są to wydarzenia pozytywne. Cała Polska mówiła o jednym ze zwiedzających, który drażnił kijem tygrysa, ledwo co ktoś ukradł małe koźlątko, które na szczęście wróciło szczęśliwie pod opiekę mamy. Wydaje się, że władze ZOO chcą teraz postawić na bezpieczeństwo.
Mieszkańcy krytykują
Zdaniem poznaniaków obiekt nie jest dostatecznie chroniony, a w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim" rzecznik zoo Małgorzata Chodyła poniekąd przyznaje im rację. Podkreśla, że ogród posiada monitoring, są również pracownicy ochrony, ale to wciąż nie wystarcza. Problemem są także braki kadrowe. Według dyrekcji aktualnie w dwóch ogrodach pracują 134 osoby - jak na obszar 134 hektarów to za mało. Przywoływane są porównania z ogrodem w Berlinie, gdzie na 35 hektarach pracuje aż 280 ludzi. Statystycznie na dwóch pracowników w Poznaniu przypada aż 60 zwierząt. Ta dysproporcja może mieć negatywny wpływ na stan bezpieczeństwa obiektu.
Kary za nadużycia
Dla poprawy sytuacji za zgodą miasta zmieniono regulamin obu ogrodów. Za jego złamanie zwiedzającym grożą kary, są one też nakładane na firmę ochroniarską. W czasie weekendów w Nowym ZOO pracuje pięciu ochroniarzy. Pytanie, czy są w stanie efektywnie zapobiegać niewłaściwym zachowaniom. Szefostwo ogrodów zapowiada wniosek do rady miasta o przyznanie dodatkowych funduszy na ochronę. Być może pomoże to w uniknięciu zdarzeń podobnych do tych, z jakimi mamy do czynienia ostatnio.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj